"Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy." J.K.

niedziela, 30 czerwca 2013

Tonę cierpliwości kupię pilnie!

        Bunt dwulatka. EE tam, u nas do tego daleko, nas to nie dotyczy, ba nawet się łudziłam, że może dane nam będzie wcale go nie uświadczyć. Ohh jak ja się myliłam.... Od kilku dni naprawdę nie ogarniam. Rzucanie się na ziemię i machanie nogami i rękami  to pikuś. I to Pan Pikuś nawet. Takich atrakcji to ja się nie spodziewałam.
        Opowiem Wam coś tylko z dzisiejszego dnia. Poszliśmy rano do kościoła. Ledwo przekroczyliśmy próg mała woła, że chce wyjść z wózka. Mówię chwilka, staniemy tylko i cię wyciagam. No i się zaczęło- bo ona chce już i natychmiast! A potem już z górki. Chciałam rozpiąć sweterek- NIE! I rzut na ziemię. Wzięłam na ręce- Ryk! Rozpiełam sweterek - Ryk !Postawiłam na podłodze - Ryk! No to biorę na ręce bo wyciąga, że chce do góry i co? Ano - Ryk! bo jednak chce stać na ziemi. No to odstawiam, wyciąga ręce po parasol. Mówię, ze nie może- Ryk! Stanęła obok dziewczynka i zaczęła się naszej przyglądać  z zainteresowaniem. Jak się okazało sprawiło to, że Isiek przestała ryczeć. Uffff sytuacja opanowana. Nastała cisza i do końca mszy był już spokój. Ale, ale, spokojnie, spokojnie to jeszcze nie koniec ;) Wracamy do domu. Jak to po wyjściu z kościoła, ludzi pełno, a to wózek, a to dziecko. No ciasnawo na chodniku po prostu. Nasza zażyczyła sobie, że będzie pchać wózek. No to tłumaczę, że nie może, bo w kogoś wjedzie, zrobi mu ała itp... No i zgadnijcie jakaż była jej reakcja? Zgadza się - Ryk! I tak pół drogi do domu ryczy. Drugie pół mąż wziął na barana więc było spokojnie. Do czasu dojścia pod klatkę i otworzenia bramy. Ryk! NIE! NIE! Ona nie idzie do domu. Próbuję przekonywać, że idziemy do pieska, przebierzemy się, zjemy obiad i wyjdziemy od nowa. Nawet nie chciała słyszeć o tym. Mąż wziął pod pachy i wniósł do góry. W domu radość na widok psa. Jednak nie trwała za długo, no bo chciałam ją rozebrać z kościołowych ciuszków. Ha! Zgadnijcie co się stało? Ryk! I tłumaczę, że przebieramy się do obiadu, żeby nie pobrudzić sukienki, że założymy spodnie, żeby do piachu były itp, itd....A gdzie tam, nic nie dało rady jej przekonać. Myśleliśmy, że pójdzie spać bo pobudka była o 6, ale gdzie tam, na samo pytanie 'idziesz spać' zaczęła krzyczeć "NIE, NIE!", no to okej nie to nie;)  Popołudniem wybraliśmy się pooglądać samoloty na pikniku lotniczym to zafascynowana oglądała akrobacje krzycząc co chwilę "kółko" albo "łaaaaał" :D. Przyznam, że tego było nam trzeba - chociaż chwilki oddechu od tego jej ryczenia ;) No, ale cobyśmy za bardzo się nie przyzwyczaili po wyjściu z auta jak chcieliśmy wejść do domu, to co się stało? Ano zgadza się! Młoda znowu się zbuntowała, bo ona chce jeszcze iść "baba" czyli na plac robić babki. A była już prawie 20. Nie wiem skąd ona czerpie energię? Musi posiadać jakieś bateryjki, które tylko doładowuje cichaczem, bo to niemożliwe przecież ;)
I tak po wielkich krzykach i awanturze weszliśmy do domu, wypiła mleko, wykąplismy ją i tatuś młodą uśpił, i nareszcie zapadła tak wyczekiwana  CISZA.
Ćććśśśśśśśśś......

A - tak dla kontrastu dodam, że w chwilach kiedy mała nie ryczy to całuje wszystkich i wszystko. Nieważne czy jest to inne dziecko, nasz pies czy naklejka na witrynie sklepu. W myśl zasady - wszystkim po równo, rozdaje mokre całusy :D


ps. celowo piszę "ryk i ryczenie" bo to nie jest płacz, nie ma przy tym łez, to jest taki dziki krzyk, sprzeciw i po prostu bunt na wszystko i przeciwko wszystkiemu.

ps2. staram się małej wszystko tłumaczyć, staram się ją zrozumieć, zawsze jestem przy niej kiedy się tak buntuje, kiedy nie wie co się z nią dzieje, nie radzi sobie sama ze sobą i swoimi emocjami, zawsze ją przytulam i głaszczę po plecach(oczywiście nie na siłę, po prostu jestem blisko, jak podejdzie i chce to się tulimy). Ale czasem tak po prostu, po ludzku opadam z sił i mam wszystkiego dość. I też bym sobie poryczała ;)

Mooonik :)


poniedziałek, 24 czerwca 2013

to się doczekałam ;)

       Mała pomału rozwija swoje słownictwo. Ostatnio doszło słowo "odej" czyli "odejdź". Myślę, że opanowała je po tym jak na placu zabaw często prosiłam ją, żeby odeszła sprzed zjeżdżalni kiedy inne dzieci zjeżdżały na niej. I tak po kilku(-nastu bądź -dziesięciu razach nawet) utrwaliło się w jej główce i teraz sama jak widzi, że ktoś zjeżdża powtarza "odej, odej" ;) Żeby nie było - rozumie co słowo znaczy, używa go w innych właściwych sytuacjach też i tu dochodzimy do sedna sprawy. Wieczorem usypia małą zawsze tata. Od samego początku to taki nasz czy też właściwie ich rytuał. I w ostatnią sobotę po kąpaniu i ubraniu, jak zwykle poszłam dać buziaka, powiedzieć dobranoc córce, a ona mi na to "papa, mamusiu odej", "tatuś" i pomachała mi rączką jak zawsze gdy wychodzę z pokoju.
A tak się nie mogłam doczekać aż zacznie mówić hehehe.

Mooonik :)

p.s. córeczko muszę Cię zmartwić, nie dam się tak łatwo przegonić ;)


niedziela, 16 czerwca 2013

awans ;)

      Awansowałam ostatnio ;)
Nie jestem już "mama", "mamo". Od kilku dni mała woła mnie "mamuniu" ♥
W końcu nie muszę zazdrościć mężowi wołania "tatuś" ;)


Mooonik :)


wtorek, 11 czerwca 2013

Pyszna woda zdrowia doda?


      W zlewie, w garnku stały sobie truskawki w wodzie. No musiałam je zamoczyć, bo miały tyle piachu na sobie, że płucząc je tylko pod wodą na pewno bym się tego piachu nie pozbyła. Mała przytargała sobie taboret, stanęła na nim, wzięła butelkę, w której zwykle bierzemy wodę na spacer, zanurzyła w tym garnku z truskawkami, poczekała aż się woda naleje, przechyliła butelkę i wypiła tę wodę. Tę z płukania truskawek, pełną piachu i nie wiem czego jeszcze.... Ja w tym czasie szykowałam kolację. Dzieliła nas odległość kuchenki...
Strach się bać co jeszcze wymyśli ;)


Mooonik :)


p.s. córeczko, to Twoje "aaaaaaaaaah" pokazujące jak pyszna była ta woda - bezcenne ;)


wtorek, 4 czerwca 2013

Odsmoczkowanie

      Od jakiegoś czasu zamierzaliśmy oduczać małą ssania smoczka. Niby miała go tylko do zasypiania, ale czasami w nocy jak się przebudziła to zanim ona go znalazła, albo zanim ja czy mąż przekopaliśmy łóżeczko i całą rzeszę miśków to swoim płaczem dziewczyna nasza zdołała pewnie obudzić pół osiedla ;) Raz już podjęłam próbę odsmoczkowania i o ile na noc zasnęła bez problemu, tak przy drzemce dziennej wolę nie wspominać jak płakała za smokiem. Widać nie był to tamten czas, ponieważ tym razem w ciągu 3dni córa całkiem zapomniała o smoczku. Nie było przeczekiwania i słuchania jak płacze ( a o takich sposobach głównie czytałam, że trzeba przeczekać, że dziecko będzie płakać, że rodzic musi być wytrwały itp. itd... lepiej będzie jak nie napiszę co sądzę o takich metodach). To jak to się stało? Koleżanka opowiedziała mi co zadziałało u jej synka. Mianowicie dziura w smoku :D Tyle, że u niej młody sam postarał się o uszkodzenie smoka. U nas musieliśmy temu delikatnie pomóc. I tak mąż wziął smoczek, zrobił w nim dwie dziury i czekaliśmy na porę spania córki. Po kąpaniu, ubraniu i odłożeniu do łóżeczka mała dostała smoka. Od razu cypnęła go do buzi, pociumała, wyjęła, wsadziła z powrotem, znowu wyjęła, obejrzała smoczka z każdej strony po czym wyciągnęła rękę do nas pokazując, że coś jest nie tak. Ale my udaliśmy głupich, że nie wiemy o co chodzi i powiedzieliśmy dobranoc, położyliśmy małą, ja wyszłam, a mąż został. (nie chcieliśmy okłamywać jej, że nie wiemy co się stało/ że się zepsuł czy coś innego jeszcze, po prostu nie powiedzieliśmy nic) .Podobno powtórzyło się to samo, ale za chwilę mała się sama ułożyła, otoczyła miśkami i zasnęła. Z tym dziurawym smokiem. Następnego dnia na drzemkę w dzień spać nie poszła, na noc zasnęła trzymając plastik w buzi. A trzeciego wieczora kiedy chciałam jej podać smoczka, kategorycznie krzyknęła "NIE!" . No to odłożyłam go na półkę. Dziś schowałam do pudełka z pamiątkami ;) Tak oto zakończyła się jej przygoda ze smokiem. Cieszę się, że tak łatwo nam poszło i obyło się bez płaczów i żali. Chociaż pewnie jakby bardzo płakała to dałabym nieuszkodzonego smoka i poczekała na następny moment. Jestem jednak zwolenniczką tego, że dziecko samo dojrzewa do pewnych spraw, tylko trzeba umieć wsłuchać się w to czego ono chce :)


Mooonik :)


p.s. zastanawiam się jaki wpływ na brak drzemki w dzień miało to odsmoczkowanie. Odkąd nie ma smoka, nie ma spania w dzień. Dziś było, ale chyba przez tę okropną pogodę ;/ Zobaczymy jak będzie dalej.