"Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy." J.K.

poniedziałek, 18 marca 2013

Wypadek

Miało być o czym innym, trudno, będzie następnym razem.
Stało się dziś coś przed czym nie da się uchronić, niestety. Mała zaliczyła swojego pierwszego poważnego guza. I to nie jakieś pitu-pitu ledwo skórka zdrapana. O nie. Musiała od razu z grubej rury i przyprawić mnie prawie o zawał. Wszystko stało się w mniej niż minutę. Przyszła do mnie, żeby podać jej owieczkę ze stołu. Podałam, odwróciłam się, usiadłam na krześle i słyszę płacz! Nie to nie był płacz, to był  mega, głośny krzyk, wrzask czy jeszcze coś innego. Młoda uderzyła głową w kaloryfer ;/ W życiu nie widziałam tak szybko rosnącego guza. Dosłownie w kilka sekund wyrosła jej na czole gula wielkości jajka przepiórczego. Dobrze, że mąż był też obok i zachował zimną krew, i od razu wyciągnął z zamrażarki butelkę z zimną wódką, i przyłożył do czoła. Ja rozbiłam jajko, nasmarowaliśmy białkiem i chyba tylko dzięki temu ten guz nie wybuchł - naprawdę wyglądał jakby zaraz miał eksplodować... Za chwilę mała się uspokoiła, ja zadzwoniłam do mamy, na szczęście akurat była w pracy i od razu skonsultowała sprawę ze swoją pediatrą, poinstruowały mnie, powiedziały na co zwrócić uwagę i kiedy ewentualnie jechać na IP.
Ehhh tak jak mi się ręce trzęsły przy tym to chyba nigdy.
Nie życzę nikomu takich przeżyć. Nikomu.

p.s. nie pytajcie jak ona to zrobiła. Nie mamy zielonego pojęcia co się stało. Wystarczyła dosłownie sekunda. Oczy dookoła głowy to za mało...

p.s.2
a może chcecie zobaczyć "nabytek",już dobre 2h po wypadku.






Mooonik :)

2 komentarze:

  1. Bidulka mała. Dobrze, że opanowaliście sytuację i nic poważniejszego się nie stało. Ja jak byłam mała ponoć nabijałam sobie takie gule jedna za drugą i zdarzało mi się mieć po dwie na raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo matulu ale sliwa!!!! Mialam kiedys podobna, jak dostalam hustawka.....

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)