Jak to zwykle w weekend bywa od rana tatuś zajmuje się córką. Tym sposobem ja mogę sobie dospać jeszcze chwilę dłużej. I tak sobie drzemię zawinięta w kołdrę, na granicy snu i jawy, czuję jak pakuje się na mnie córka i woła 'mamusiu, mamusiu'. Otwieram oczy, ona uśmiecha się do mnie i mówi 'stawaj, jedzonko' Widząc, że nie podnoszę się zbyt chętnie woła jeszcze raz 'mamusiu stawaj jedzonko' i oplata mi rączkami szyję dając buziaka :)
Właśnie takie poranki kocham :)
*****************
A rozwiązanie zagadki z poprzedniego wpisu to :
POMIDOREK !
widzę, że zagadka okazała się trudna hihihi ;)
jakże ten dziecięcy język jest skomplikowany :D
Matko debiutująca i PLDesign gratuluje! Może jakiś słownik dla rodziców wprowadzający w świat dziecięcej mowy? ;)))
p.s.
pomidory to 'pinioly' :D
wiecie ile ja się męczyłam, żeby zrozumieć co córka chce, żeby jej dać? ;))
Miłego weekendu! mam nadzieje, że u Was również taka piękna jesień jak w Krakowie :)
Mooonik :)
Urocze :) trzeba by stworzyć dziecięcy słownik, bo to tak szybko ucieka z pamięci... :)
OdpowiedzUsuńHahaha, a ja zboczuch miałam skojarzenia. :D
OdpowiedzUsuń:):)witaj w klubie
Usuńwariatki ;p
UsuńO jej nigdy bym się nie domyśliła :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara!
OdpowiedzUsuńJa bym też kochała takie poranki.
Niestety to ja wstaje pierwsza świątek piątek czy niedziela :(
wspaniały poranek - czekam na takie :)
OdpowiedzUsuńU nas w weekend ten sam układ ;) Ale niestety przytulasów brak. Jedynie rzewne "Maaaamaaaaa".
OdpowiedzUsuńA co do zgaduli: ten no, jakoś tak się trafiło. Ale jeśli u mnie "dzidzia" to żurawina, pomidor to "dziabzia" a "bzibia" to buzia, to chyba rozumiesz moje wykwalifikowanie ;)
Dobre, dobre - uwielbiam te dziecięce nazwy :D
OdpowiedzUsuń