"Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy." J.K.

wtorek, 3 grudnia 2013

o co chodzi?


Od kilku dni mamy problem. Nie wiem na ile mogę obwiniać wychodzące górne trójki, brak drzemki w dzień, czy zły biomet.

Od kilku dni jak zbliża się wieczór i zaczynam delikatnie wspominać o tym, że szykujemy się do kapania i spania zaczyna się armagedon. Tak, armagedon to chyba dobre określenie. Mała zaczyna wrzeszczeć, krzyczeć, płakać, wołać - 'nie, nie chce, nie, nie chce!' uciekać, chować się. Mówiąc wprost - daje nam do zrozumienia, że nie ma ochoty ani na kąpanie ani na spanie. I nieważne, czy jest 20 czy 22. Nieważne czy spała w dzień( a to zdarzyło się dosłownie raz w ciągu ostatnich 2tyg), czy nie spała i od 17 zaczyna pokładać się po podłodze, trzeć oczka, i wyglądać po prostu na zmęczoną.

I pytam - co się dzieje? Zimno ci/ciepło ci/jesteś głodna/chce ci się pić/chcesz mleko/coś cię boli? Na każde pytanie reaguje tylko głośnym płaczem i krzykiem "NIE!" Do łazienki wnosimy ją prawie na siłę. Rozbieranie - oczywiście sama, a spróbuj cokolwiek ruszyć to się walnie na ziemię i wtedy nie ma mowy o jakimkolwiek rozbieraniu. Jak już się uda ją rozebrać to wejście pod prysznic też nie przychodzi łatwo. Przerabialiśmy różne stopnie ciepłości wody, jeszcze nie trafiliśmy na odpowiednią temperaturę... Po szybkim umyciu zawijamy małą w ręcznik, ale myli się ten kto myśli, że dzieje się to bezproblemowo. Wycieraniu towarzyszy oczywiście głośny płacz. No, a po przeniesieniu na przewijak do ubrania to się dopiero zaczyna 'szoł'. Zapomnij o tym, że przełożysz spokojnie bodziaka przez głowę, zapomnij o tym, że pieluchę założysz bez trzymania nóg przez drugą osobę, zapomnij, że da się ubrać spokojnie spodenki. Wszystko to dzieje się w płaczu, krzyku, ryku i nie wiem czym jeszcze. Dochodzi do tego, że kilka razy z tego płaczu mała zwymiotowała ;/ Jak już szczęśliwie uda się ubrać piżamkę to następuje kolejna odsłona wieczornych atrakcji czyli położenie do spania. Jak do tej pory zawsze tylko mąż zostawał z córka, tak teraz musimy być koniecznie oboje, plus pies, plus milion mega potrzebnych do zaśnięcia zabawek. I usypianie po takiej histerii trwa koło godziny czasami dłużej.

Ja nie wiem już co mam robić. Jak się zachowywać, co do niej mówić. Mojej cierpliwości zaczyna brakować, a nigdy nie cierpiałam na jakiś jej nadmiar...Mąż tak samo nie wie o co może chodzić, co się może dziać? Zastanawiamy się czy to jakiś kolejny etap lęku sepracyjnego, czy może odreagowuje przeprowadzkę, czy te pierońskie zęby, czy jakiś jeszcze inny problem, czy może w końcu tak reaguje na to, że nie ma męża przez cały dzień? Serio, nie mamy pojęcia co się stało.

HELP :(


Mooonik

14 komentarzy:

  1. Właśnie też mi przeprowadzka przyszła do głowy. A wcześniej myliście Isię w wannie czy pod prysznicem? Bo jeśli w wannie, to może dałaby się namówić na miednicę albo powrót do dziecinnej wanienki? I może jakiś ładny miękki szlafroczek zamiast wycierania ręcznikiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. juz właśnie od dłuższego czasu myjemy pod prysznicem, wcześniej w bloku była wanna, ale nie używaliśmy jej jako wanny, a tylko prysznic. Tu jest brodzik, ale prysznic w sensie słuchawka jest nasza nawet. I myje się sama, dajemy jej do ręki słuchawkę sama sobie polewa, mydli itp. Tu się nie zmieniło nic. A o szlafroku pomyślę, może to ją zachęci. Choć dziś nawet bluzeczka z ukochaną peppą nie pomogła :(

      Usuń
  2. Może po prostu za dużo wszystkiego na raz i mała musi odreagowac... Z czasem się oswoi, zęby wyjdą i będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, dziękuję :)
      to trochę dużo zmian jednak dla takiego malucha..

      Usuń
  3. Na wszelki wypadek pójdź do lekarza czy coś jej nie dolega? Może coś ją boli ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z tych co nie chodzą do lekarzy 'na wszelki wypadek' ;) tym bardziej teraz w sezonie chorobowym.
      Ale wybieramy się na bilans więc pewnie zapytam lekarza.

      Usuń
  4. A może coś jej się złego śni albo zaczęła bać się ciemności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko, że w nocy śpi spokojnie, nie budzi się, nie zrywa z płaczem, nic takiego. Jak już zaśnie to jest ok. Najgorszy moment jak mówię, ze szykujemy sie do kąpania i spania..

      Usuń
  5. A może jakiś bunt po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby, oby, bo sił brakuje ...

      choć dziś było (odpukać, wytfutfufać!!) sielsko-anielsko, bez płaczów, krzyków, niczego...

      Usuń
  6. A ile ma Twoja Isia? Nie zbliża się może do buntu dwulatka? U nas było przez ponad miesiąc baaardzo podobnie, krzyk i darcie o wszystko, uciekanie, rzucanie się na ziemię... Włosy z głowy rwałam, ale minęło, teraz tylko raz na jakiś czas zdarzy się mała akcyjka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2lata2m, a bunt dwulatka od jakiegoś pół roku przerabiamy z różnym natężeniem ;)
      Ale to nie wyglądało na bunt raczej na jakiś strach czy coś. Nie wiem, w każdym razie póki co jest dobrze(odpukać!)
      Pewnie Cię nie pocieszę, ale myślę, że wszystko przed Tobą dopiero :P

      Usuń
  7. Tylko spokój Cię uratuje,wiem coś o tym.Tylko skąd go brać w takim nadmiarze?:)Czasami ciężko to wszystko ogarnąć.Bądź "twardka",spróbuj wyłączyć emocje.Będzie lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chętnie bym się wybrała do jakiejś fabryki i kupiła trochę spokoju, cierpliwości ;)
      dzięki :)

      Usuń

dziękuję za odwiedziny :)