"Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy." J.K.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Wszystko można, co nie można

      Spacer po burzy. No może przesadzam- po gęstym,(w końcu!) wiosennym deszczu ;) Idziemy z małą, kopiemy piłeczkę. Taką małą, imitującą piłkę nożną, w biało-czarne łaty. Mija nas dziewczynka na oko 4latka i mówi do mojej - "w kałużę nie można" i przechodzi dalej. Uśmiechnęłam się pod nosem i powiedziałam do siebie, "można, można" ;)
      Moje dziecko może dużo. Pilnuję tylko, żeby nie zrobiła krzywdy sobie ani najbliższemu otoczeniu. Jeśli chce wejść w kałużę niech wchodzi, jeśli chce się pobawić w piachu, niech się bawi, chce się w nim położyć- niech się położy. Na placu zabaw zjeżdżalnie, huśtawki, mostki i inne nie mają przed nią tajemnic. Jest jedno miejsce gdzie potrzebuje mojej pomocy, by wspiąć się na górę domku, a dalej śmiga sama - troszkę na nogach, troszkę na czworakach. Staram się za bardzo nie ograniczać małej. Pozwalam jej złapać brudny patyk, wytaplać w kałuży czy wejść gdzieś gdzie nie powinna*.
      Trochę dziwi mnie dość często spotykane na dworze - tam nie wchodź bo piasek, uważaj bo kałuża, nie podnoś kamyka, nie wchodź sam/a na zjeżdżalnię, nie ruszaj, nie dotykaj, nie podnoś itp. itd. Pewnie nie ja jedna to słyszę. I takie nieodstępowanie dziecka na krok, a nawet bycie krok przed nim, żeby podłożyć chusteczkę pod kolano jak będzie upadał...Każdy ma swój sposób wychowania, nie wtrącam się, nie komentuję, ani nie zwracam nikomu uwagi, niech każdy robi jak chce. Ale też tego samego oczekuję od innych. I kiedyś, pewna pani widząc moje dziecko turlające się na piachu, prawie, że zemdlała i z krzykiem do mnie wyleciała - "ale jak tak można, matka stoi i nic nie robi!" usłyszała ode mnie "że właśnie po to tu przyszłam, żeby postać i nic nie robić" :)
      Pozwólmy dzieciom badać świat, pozwólmy im się uczyć, poznawać i eksplorować. Technika poszła tak do przodu, że można wrócić do domu i całe dziecko uprać - rozdzielając do osobnych miejsc afkors konkretne jego elementy ;) Nas to niewiele kosztuje, a dla dziecka są to ważne elementy rozwoju i po prostu sama radość. Nie bez przyczyny powtarza się, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko ;)

     Jest jeszcze jedna rzecz, której dzieciom nie można. Nie można im płakać. Tak, tak właśnie. Dziś na spacerze właśnie to usłyszałam od pewnej kobiety. Mała płakała- nawet bym rzekła, ze "wyła" ;) ( pomału chyba zaczynamy tzw. bunt dwulatka), bo nie mogła się zdecydować czy chce kopać piłkę, czy pchać wózek,a najlepiej jakby miała obie te rzeczy, chociaż tak właściwie wtedy też było "NIE!"  I tak stała przy mnie i płakała. Głośno płakała. Proponowałam wziąć na ręce, ale "NIE!" więc stałyśmy i czekałam na to co ona dalej zrobi. I wtedy podeszła pani i do niej mówi tak - "ale czemu to płaczesz? nie można płakać(sic!). chodź ze mną ja cię uspokoję(SIC!!)". Z każdym słowem tej pani moje oczy coraz szerzej się otwierały. I tak pani usłyszała - że "to jest moje dziecko i ono może płakać jak chce i nie potrzebuje obcych osób do uspokajania". Nie wiem, nie rozumiem. Przecież płacz niejako jest wpisany w życie dziecka. Dzieci płaczą, bo nie rozumieją swoich emocji, bo ich coś boli, bo jest im smutno, bo się uderzyły bądź po prostu mają zły humor. Dlaczego mam na siłę odwracać uwagę, uspokajać? Czasem naprawdę wystarczy pozwolić dziecku popłakać. Być w pobliżu i jeśli ono tego chce przytulić i dać buziaka. Moja córka wie(bo jej to powtarzam za każdym razem), że może w każdej chwili płaczu przytulić się do mnie. Nawet gdy nabroi, albo jej zabraniam czegoś.  Jestem blisko niej i czekam. Zawsze się przytula.  Mam nadzieję, że dzięki temu zbudujemy silną więź między nami.


* nie powinna zdaniem innych osób


Mooonik :)

p.s. Córeczko, kocham Cię.


4 komentarze:

  1. hahah padlam!!!"właśnie po to tu przyszłam, żeby postać i nic nie robić" - muszę zapamiętać. Ale to prawda ostatnio babka o mało nie zemdlała jak młoda weszła w kałuże i krzyczy "ojej pobrudzi się"! A ja do niej " nie szkodzi, się wypierze". A podejscie matki kwoki jest mi obce, niech idzie, oby tylko po drzewach jeszcze nie chodzila ;) - czego dzisiaj mało brakowało, bo wlazła na 4 poziomą belkę drabiny

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam duże zaległości, przeczytałam jednym tchem! Uśmiechałam się, stresowałam patrząc na guza na czole... Po prostu świetnie się czyta Twoje wpisy. Mała będzie miała wspaniałą pamiątkę.

    A co do "nie wolno" to rozumiem doskonale - Stworzeniu też wiele wolno, zwłaszcza płakać jej wolno. Jak mi jest źle, to płacze. Dlaczego miałaby jej tego odmawiać? Bo niby moje powody do płaczu są ważniejsze niż jej? Guzik prawda...

    Tylko u nas asekuracji jest dużo ;) ale kto nas zna ten wie, że to nie do końca z nadopiekuńczości wynika. Na razie dwa zęby poszkodowane - chyba szkoda kolejnych ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. w szkole zawsze przodowałam w pisaniu wypracowań ;)

    Ja się zastanawiam czemu ten płacz dziecka taki straszny? Z tego co obserwuję to ludzie się po prostu boją płaczu dziecka. Nie wiem z czego to wynika..

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)