"Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy." J.K.

niedziela, 1 września 2013

przemyślenia, decyzje, rozmyślania i wahania ...

      Od jakiegoś czasu rozglądamy się za jakimś gniazdkiem dla nas. Jeździmy, oglądamy, szukamy ogłoszeń w internecie, rozwieszamy info na słupach w małych miejscowościach itp. Czasem ktoś zadzwoni, ktoś napisze. Że ma domek, że ma mieszkanie, działkę. Niestety po przyjechaniu na miejsce okazuje się, że domek pamięta czasy sprzed 1szej wojny światowej, remont w mieszkaniu wyniósłby drugie tyle co właściciel sobie woła, a działka na środku ma słup energetyczny.
     
      Na samym początku poszukiwań oglądaliśmy pewne mieszkanie jakieś 20 kilka km od Krakowa. 3 pokoje, kuchnia, łazienka, wielki przedpokój i jeszcze jedno pomieszczenie z przeznaczeniem na składzik rzeczy niepotrzebnych. Wtedy cena okazała się jednak zaporowa. Przypadkiem w ostatnich dniach natknęliśmy się na ogłoszenie dotyczącego tego mieszkania z niższą niż wcześniej ceną. Sporo niższą. Można by powiedzieć, że odpowiadającą naszej kieszeni i budżetowi. I wszystko byłoby super gdyby nie jedna rzecz. Mieszkanie to jest na wsi. Takiej 'wsi spokojna, wsi wesoła' z wiersza J. Kochanowskiego. Jest to mały 2-piętrowy blok z 6 mieszkaniami.

      I tu pojawiają się wątpliwości. Moje głównie. Czy umiałabym mieszkać na wsi? Jestem typowym mieszczuchem, nie ukrywam. Lubię ten zgiełk, pośpiech, bliskość do wszystkiego począwszy od sklepu, przez aptekę, kościół i na SH kończąc. Lubię światła latarni, szum aut i to, że miasto nigdy nie śpi. Nie umiem(a może nie znam i dlatego nie umiem?) odpoczywać w kompletnej ciszy. Przeraża mnie taka cisza, boję się jej po prostu... Wiem, że dla naszej córki byłaby to dużo lepsza opcja dorastania w czystym powietrzu(ehh ten smog krakowski), miałaby większe, a nawet dużo większe szanse na przedszkole. Tylko martwię się utratą kontaktów z rówieśnikami. Boję się, że ja się nie odnajdę się w takim życiu. Takim spokojnym, gdzie sklep zamykają o 17, a w sobotę o 14. Gdzie wszyscy o tobie wszystko wiedzą, a tym bardziej gdy jesteś nowym. Gdzie nocą słychać jak mucha siada, a na spacer idziesz wzdłuż drogi, bo nawet pobocza brak. Przed tym blokiem jest taki trawnik?/plac zielony?/coś jak łąka? sama nie wiem jak to nazwać. W każdym razie stoją tam słupki z rozwieszonymi sznurkami na pranie, jest coś a'la chlewik gdzie można by świnki hodować (:D) Nie ma za to ani  ławki, ani huśtawki, że o piaskownicy nie wspomnę. Mój mąż dorastał w domu na wsi, ja w bloku. Długo nie mogliśmy znaleźć kompromisu co do tego gdzie byśmy chcieli mieszkać. To mieszkanie by nas po połowie godziło- dla męża spokojna wieś, dla mnie mieszkanie bez zmartwień czy nie zasypie mi śniegiem drzwi do domu.( ;) ) Niewątpliwie mieszkanie to ma bardzo dużo plusów. Zaczynając od metrażu(ponad 2x więcej niż teraz!!), braku opłat za wynajem(gdzie teraz jest to dużo ponad tysiąc zł ;/) bo byłoby to nasze, kończąc na tym, że moglibyśmy mieć wreszcie wspólny adres zamieszkania(po 5latach od ślubu hehe), Tylko największy problem jest ze mną. Nie umiem, po prostu nie umiem sobie wyobrazić mieszkania tam. Spędzania tam dzień w dzień kolejnych kilka lat. Mąż mówi, że ostatecznie można by je za parę lat sprzedać i wrócić do Krakowa, ale czy znajdziemy chętnego? Czy będzie się to opłacało? Nie wiemy tego.

      Trudna decyzja przed nami, a właściwie przede mną. Ciężko mi tak po prostu zrezygnować z miasta. I nie chodzi o to, że to Kraków, że wielkie miasto, że zabytki, srytki i centra handlowe. Chodzi o sam fakt mieszkania w mieście. Nie wiem czy ktoś ma podobnie, czy może ktoś podejmował podobną decyzję. Może ktoś mi coś doradzi albo podpowie co robić? Decyzję będę - będziemy podejmować sami, ale jakakolwiek opinia jest mile widziana.



Mooonik :)


24 komentarze:

  1. nie miałam takiej sytuacji, więc ciężko coś napisać. jednak rozumiem dylemat. życie w mieście ma niewątpliwie dużo plusów, przede wszystkim to, że wszędzie jest blisko. z drugiej strony taka wieś to sielanka i bezpieczne otoczenie dla dziecka. o ile wiem w wiejskich szkołach jest spokojniej niż w tych miejskich. a do miasta zawsze można się przejechać samochodem - to nie koniec świata. ale sama musisz się zastanowić czy wytrzymasz taki spokój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Aniu, mam dużo do przemyślenia :)

      Usuń
    2. Doskonale Cię rozumiem... Też jestem mega mieszczuchem i mam podobne rozterki.

      Przy naszych 45 m2 i drugim bobasie w drodze też kombinujemy co by tu zrobić, żeby było nam luźniej... I tu pojawia się problem - czego właściwie byśmy chcieli... Bo owszem, chciałabym żeby moje dzieci miały sporo przestrzeni do wybiegania się i dorastały w czystym powietrzu, w ciszy, spokoju i w otoczeniu zieleni. To wszystko przemawia za wsią, zakupem działki i budową domku. Ale to oznacza dużo czasu&kasy na budowę (ewentualnie remont domku), no i izolację od wygodnego, miejskiego trybu życia - wypady na kawkę, szybkie zakupy w CH, kino, knajpka... No i te dojazdy - zawieź dziecko do przedszkola/szkoły, jedź do pracy, potem po szkole basen/angielski/cokolwiek, jakieś zakupy i jesteś w domu na wieczór. Kiedy się więc tym domkiem, tą wsią nacieszyć???
      Drugi problem - ja w ogóle nie chcę wyprowadzać się z tego osiedla... Zbyt dobrze mi tu! Dziesiątki fantastycznych sąsiadów tworzących paczkę, Zosia ma tu już koleżanki i kolegów, jest zieleń, fajny plac zabaw, blisko do centrum...
      Dobrze, więc co robić?
      Chyba tylko zostaje nam zakup większego mieszkania dokładnie na tym samym osiedlu...

      Usuń
    3. fajnie,że ktoś jest takim mieszczuchem jak ja :)
      mnie nasze osiedle też się bardzo podoba. my mamy swoich znajomych, córka ma swoje koleżanki i kolegów w piaskownicy. Tylko ceny mieszkań odstraszają :/

      Usuń
  2. Oj Kochana wiem o co chodzi.... Niby blok a jednak na wsi a wieś to jednak wieś.... chociaz my chyba bedziemy wlasnie na takiej wiesi mieszkac, niby rzut beretem do "niby" miasta ale ja nigdy nie mieszakalam stricto w centrum miasta moj G. tez n wiec u nas decyzja nie byla taka straszna. Ale pomysl czy za kilka lat nie dotrze tam cywilizacja? Bo teraz idzie to duzo szybciej niz kiedys. Chyba ze to faktycznie typowa wies to moze byc problem. Ale... grunt to dobra komunikacja z wiekszym miastem i mozliwosc dojazdow. Zycze przemyslanej decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Daga :) Do takiego mniejszego miasteczka jest koło 3km więc nie ma tragedii, a tam już jest w miarę wszystko potrzebne do życia. 'Tragedią' jest mój strach przed prowadzeniem auta :P

      Usuń
    2. Oj powiem Ci ze ja mam to samo siadam za kolkiem tylko wowczas gdy na prawde musze. Tym bardziej ze my mamy male auto dostawcze ktorym ni wszedzie sie mozna zmiescic jak sie nie jest jego pewnym. Ale ze strachem predzej czy pozniej trzeba sie zmierzyc, I czy byloby to w kwestii pilnowania budowy domu ( w moim przypadku) czy pozniej z dowozeniem dzieci gdziekolwiek, zycie weryfikuje nasz strach. Takze w gore serca :)

      Usuń
    3. I co najwazniejsze nic na sile.... to tak jak z miloscia, mozna sie przyzwyczaic ale po co sie meczyc?

      Usuń
    4. Dzięki Daga jeszcze raz. Póki co i tak musimy to odłożyć bo przecież nie może być dobrze. Nie u nas. W myśl słów- chcesz rozśmieszyć Pana Boga- powiedz mu o swoich planach. Aż się odechciewa wszystkiego ..

      Usuń
  3. Zamień się:) Ja, gdybym miała za co, zamieszkałabym od zaraz. Uwielbiam spokój i szczebiot ptaków zamiast stukotu tramwajów.
    Rozumiem Cię, bo ja nie umiem żyć w dużym mieście - a muszę. Nie znoszę Krakowa, na wspomnienie o jego zabytkowości i widok Sukiennic robi mi się niedobrze. Wyprowadziłabym się, gdybym tylko mogła. Ty na tej wsi będziesz czuła się podobnie, więc poważnie się zastanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja spokój i śpiew ptaków też lubię, ale taki miejski ;)
      jak pisałam nie chodzi o sam Krk, a w ogóle o miasto. Masz rację, że muszę to poważnie przemyśleć...

      Usuń
  4. Ja miałam rok temu sytuację wręcz odwrotną - po 26 latach mieszkania w domku na wsi przeprowadziłam się do centrum wielkiego miasta, do dwupokojowego mieszkanka. Było mi baaardzo ciężko, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, po prostu się dusiłam. Ale wszystko jest kwestiś przyzwyczajenia.
    Na wsi na pewno jest trochę trudniej, ale założę się, że szybko pokochasz ten spokój który Cię teraz przeraża. Mój mąż też jst typowym mieszczuchem, a z Podlasia nie chcial wyjezdzać i stwierdzil, że chętnie by na takiej wiosce zamieszkał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na wakacje kocham jechać w Bieszczady, w tę ciszę, spokój. Ale właśnie, tylko na wakacje, żeby odpocząć..

      Usuń
  5. Czeka Was ciężka decyzja... w sumie sama nie przeprowadziłabym się do mieszkania w bloku na wsi, blok to jednak blok... nie ma swojego ogródka ani kawałka gruntu przed sobą, ale jakby była możliwość mieszkania w domku pod Krakowem to bez namysłu zmieniłabym lokalizację. Wolałabym pozostać w bloku w mieście niż przeprowadzać się do bloku na wsi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja chyba tak samo myślę jak Ty. Blok to blok, z domem pewnie nie miałabym takiego problemu

      Usuń
  6. Dokładnie mam ten sam problem :)
    Pare lat temu wyorowadzilismy sie z Warszawy 16 km pod, inne życie- dasz radę się przyzwyczaić, znajomi nie odwiedzają trudno, czasem nie ma sie do kogo odezwac- trudno, jest w końcu inernet, miejscowi dziwni- trudno. Najgorsze sa dojazdy M. wychodzi rano a wraca wieczorem, kiedyś najpóźniej o 17 był w domu teraz czasem nie ma go do 19.
    I właśnie stoimy przed decyzją czy nie przeprowadzić się dalej... bo to by było lepiej dla dzieci
    Ufff się rozpisałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dobro dziecka, czy też dzieci w Waszym wypadku. Tylko nie wiem na ile jestem w stanie postawić dobro dziecka ponad swoje ...

      Usuń
  7. To nigdy nie są łatwe decyzje... Ja kocham naturę, marzę o domu na wsi, pod lasem... na razie świadomie wybrałam miasto, bo tutaj mam blisko lekarza, sklepy, przedszkola. Za to każdy weekend spędzamy poza domem i nie jest źle! Życzę uszu otwartych na serce! Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę Ci byś miała dość czasu by podjąć decyzję której będziesz pewna. Ja miałam odwrotną sytuację bo wychowałam się na wsi a od paru dni mieszkam w bloku i chociaż doceniam, że nie trzeba odśnieżać i wystarczy telefon do spółdzielni by ktoś przyszedł i naprawił usterkę to jednak na początku ciężko mi się było przyzwyczaić i prawie codziennie rano otwierając drzwi mieszkania dziwiłam się, że inni ludzie są tak blisko (mieszkanie jest bardzo ciche i sąsiadów prawie nie słychać) bo byłam przyzwyczajona że sąsiedzi są tam daleko za płotem ;-) Bardzo jednak chętnie wróciłabym na wieś już jutro gdyby nie dojazdy w korkach do pracy a przez to dłuższy czas rozłąki z Synkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak korki potrafią utrudnić życie niestety. Mąż czasami zamiast wracać 15min obwodnicą jedzie i godzinę ;/ Dzięki za wypowiedź!

      Usuń
  9. My z mężem podejmowaliśmy taką właśnie decyzję ponad 2 lata temu. Marzyliśmy o mieszkaniu na wsi, długo szukaliśmy własnego gniazdka właśnie w sielskich klimatach. Ale gdy poszukiwania się przedłużały i nic nie mogliśmy znaleźć/wybrać doszliśmy do tego dlaczego - po prostu nie chcieliśmy tak naprawdę opuszczać miasta. Sporządziliśmy nawet listę za i przeciw. Było więcej przeciw mieszkaniu na wsi - konieczność utrzymania dwóch samochodów, wożenie dziecka do szkoły (mówię tu już o liceum czy gimnazjum) czy na zajęcia dodatkowe, jeżdżenie daleko po zakupy, odległość od punktów rozrywki typu kino, basen, park, plac zabaw, kawiarnie itp, dostępność lekarzy. U nas wyszło, że nie stać nas na mieszkanie na wsi po pierwsze, a po drugie - nie wytrzymalibyśmy spędzania czasu na "siedzeniu w domu", z braku wyboru innych możliwości.
    Może powinniście spędzić swoją listę? Na kartce papieru, czarno na białym wypisać wasze plusy i minusy, wspólnie twoje i męża oraz dziecka ;) Policzyć i zaakceptować wynik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angi lista plusów i minusów to jest bdb pomysł, aż dziw, że nie wpadłam na niego. Dzięki!Te argumenty co wymieniasz przeciwko wsi pokrywają się z moimi dokładnie.

      Usuń
  10. dzięki dziewczyny za każdą wypowiedź!
    jedno jest pewne mam ciężko orzech do zgryzienia heh..

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)