Dawno temu, jeszcze w ciąży jak byłam, koleżanka powiedziała mi, że
czasami ma wrażenie, że jak urodziła swoją córeczkę to również urodziła
połowę swojego mózgu. Coś w tym chyba jest, bo to co dziś zrobiłam nie
znajduje żadnego logicznego wyjaśnienia. Zachciało mi się drożdżówek.
Takich domowych, pachnących owocami, świeżych i w ogóle pysznych :D Po
przejrzeniu po raz enty przepisu wysłałam mężowego na zakupy, przyniósł
co potrzeba, więc pracę czas zacząć. Zrobiłam zaczyn drożdżowy,
wysypałam mąkę, dodałam resztę składników, ciasto się super zagniotło i
odstawiłam do wyrośnięcia. I coś mi za szybko zaczęło rosnąć, ale
stwierdziłam, że pewnie dlatego, że stoi przy kuchence gdzie pyrkał
barszczyk, gotowała się woda na kawę, miało ciacho ciepło po prostu. Po
jakiejś godzinie jak zaczęło mi to wypływać z miski, wyrzuciłam na
stolnicę, rozwałkowałam z ledwością mieszcząc je na niej, posmarowałam
masą truskawkową, zawinęłam i ułożyłam na blaszce, po czym powędrowały do
piekarnika. Wyszły pyszne, mięciutkie, nie za słodkie, meeega pachnące,
takie jakie chciałam. Zdążyłam już sprzedać przepis siostrze, kiedy
zapytała mnie ile dodałam drożdży? Zdziwiona odpowiadam, że tyle co w
przepisie 2,5paczki. A ona mi na to, że trochę przedobrzyłam. Ale jak
to? Eee, przecież tak jest w przepisie... Zaglądam od nowa, a tam jak
byk stoi 25GRAM drożdży. A ja dałam ich 25 DKG(!) oooooOOOOOO!
No, to wyjaśniło się czemu ciacho tak ekpsresowo wyrosło :D
Całe szczęście nie czuć tych drożdży aż tak mocno, da się zjeść ;) zresztą zobaczcie, że wyglądają smakowicie :D
No, to wyjaśniło się czemu ciacho tak ekpsresowo wyrosło :D
Całe szczęście nie czuć tych drożdży aż tak mocno, da się zjeść ;) zresztą zobaczcie, że wyglądają smakowicie :D
Mooonik :)
p.s post z pozdrowieniami dla J :)
p.s post z pozdrowieniami dla J :)
Hahaha, widze zes tak samo podeszla do miary jak ja do kartki A5 a stworzylam A4 i o malo meza nie zbrukalam, ze sie nie zna. :]
OdpowiedzUsuńhahaha :D mój się podobno trochę dziwił, że tyle aż ma być, ale nie gadał nic, no bo to ja się znam :D
Usuńhahaha jakze mi ulzylo ze nie tylko mi sie to zdarza ;)
OdpowiedzUsuńa drozdzowka...........bardzo fotogeniczna!!!
ps. :*
nie jesteś sama, nie jesteś saaaamaaa... :D
Usuńhehe, ja w czasie ciąży zamiast 2 łyżeczek sody do ciasta dałam dwie łyżki - oj nie było co ratować i zjadać :D
OdpowiedzUsuńwitamy w gronie zatem :D
Usuńpysznie drożdżówedżka wygląda :) ja zupełnie bez ciąży rozcieńczyłam na stufiach zupkę hińską do granic możliwości starannie postępując zgodnie z opisem na opakowaniu :D ale to były początki ;p
OdpowiedzUsuńhahhaha jesteś miszczem Monai ;))) uśmiałam się z tej zupki
OdpowiedzUsuń