"Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy." J.K.
piątek, 4 kwietnia 2014
mama na szóstkę
Minia zaprosiła mnie do zabawy "Mama na szóstkę". Myślę, że daleko mi do mamy na medal, ale jest kilka gadżetów, które na pewno ułatwiły czy też ułatwiają mi wychowanie córki :)
1. termos
Isia praktycznie od początku była karmiona mm. I nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez termosu. Wieczorem gotowaliśmy wodę, przelewaliśmy do termosu, w szklance bądź kubku odlewałam trochę wody, żeby była chłodna i tadam! Jak się w nocy Isia obudziła na mleko minuta raz dwa i mleko gotowe. I chociaż bardzo szybko zaczęła przesypiać noce, termos towarzyszył nam do końca karmienia mieszanką. Jakoś mniej więcej w okolicach 2ur mała przestała wołać o ukochane mleczko, teraz czasami sobie przypomni z rana, a wtedy dostaje krowie do bidona ze słomką.
2. świerszcz Lamaze
Ukochana zabawka z czasów niemowlęcych. Szeleści, piszczy, ma różne faktury, można go gryźć, ciągać, przeglądnąć się w lusterku, zawiesić na wózku, przy łóżeczku, gdzie się nam podoba. Jeden z najbardziej trafionych prezentów. I jedna z najlepiej zaprojektowanych zabawek dla niemowlaków (wg mnie). I można prać w pralce, nic się z nim nie dzieje!
Odkąd świerszcz zamieszkał z nami, każdemu maluchowi do jakiego wybieraliśmy się w pierwsze odwiedziny kupowałam właśnie coś z zabawek Lamaze. Naprawdę polecam!
3. Kubeczki z Ikea
Do wszystkiego! Przelewania, przesypywania, picia, jedzenia, karmienia psa (;)), układania, nakładania, mieszania, zabawy w kuchnię i gotowanie. Mała rzecz, a cieszy. Koszt 7zł, a możliwości zastosowania niekończące się.
4. Krzesełko do karmienia.
Kiedy zaczynaliśmy rozszerzanie diety Isia karmiona była w bujaczku-leżaczku. Dopóki ja ją karmiłam było ok. Dopóki nie zaczęła się wyplątywać sama z bujaczka i wychodzić z niego mimo zapiętych pasów było ok. Jednak kiedy zaczęła dostawać kawałki jedzonka, chleb, czy bardziej stałe pokarmy zaczęliśmy myśleć o krzesełku do karmienia. Ja od początku wiedziałam, że nie będzie to wielki kombajn w wściekłych kolorach a coś prostego. Tym sposobem wybór padł na krzesełko z Ikea "ANTILOP". I to był strzał w dziesiątkę! Łatwe do złożenia, łatwe do przewiezienia, najprostsze z najprostszych. Mycie? Dwie minuty pod prysznicem i 'funkiel nówka' :D I choć używaliśmy go w sumie niedługo, bo Isia chyba za bardzo wzięła sobie do serca to, że ludzie pochodzą od małpy i bardzo szybko zaczęła się wspinać do niego sama i wychodzić górą również sama. Najchętniej kiedy mnie nie było obok. Mówię Wam ile razy prawie zeszłam na zawał widząc małą zwisającą z blatu i zeskakującą na ziemię!
5. Nie do końca może gadżet, ale jednak ktoś kto całkiem fajnie sprawdza się przy dziecku.
Nasz pies - Muniek. Nieodłączny towarzysz naszych pierwszych spacerów, obrońca, pocieszacz, kozioł ofiarny i najlepszy przyjaciel Isiuli.
Muńka wzięliśmy z domu tymczasowego. Podobno został w ostatniej chwili uratowany przed utopieniem. Pani u której wtedy mieszkał mówiła, że nie miał zbyt dużego powodzenia kiedy ktoś przjeżdżał do niej wybrać pieska. A nas ujął kłapciastymi uszami i taką małą sierotowością (nie wiem czy takie słowo istnieje:D) Mieszka z nami już 4 lata.
Kiedy byłam w ciąży nie odstępował mnie na krok. Kiedy Isia się urodziła mąż przyniósł mu do powąchania pierwsze śpioszki. Podobno zbytniej reakcji nie było. Kiedy wróciłam do domu z córką pozwoliliśmy mu ją obwąchać, sprawdzić nowego członka stada, żeby zobaczył któż to taki przybył do domu. Na początku Muniek na każdy leciutki płacz, kwilenie małej w łóżeczku pierwszy do niej leciał. Opierał się łapami o łózeczko i zaglądał do środka co się dzieje. A kiedy widział, że my nie reagujemy to przybiegał i piszczeniem dawał nam do zrozumienia, że coś się dzieje i trzeba to sprawdzić. Mówię Wam urocze to było :))) Dopiero po kilku dniach przyzwyczaił się do nowego członka w domu i do tego, że nie jest już jedynakiem ;)
Od kiedy mała zaczęła przebywać na podłodze, pełzać, raczkować, chodzić Muniek ma mówiąc wprost - przeje.bane :D Tu go pociągnie za ogon, tu złapie za jajko albo za siusiaka i każe sikać. Albo wejdzie na niego udając, że jest koniem. Albo zrobi przegląd uzębienia i policzy czy ma wszystkie pazury. I mimo tego tarmoszenia i dokuczania, jak skądś wracamy największe oznaki radości i szczęścia z naszego powrotu trafiają do małej właśnie. Jestem z całego serca za tym, żeby dzieci rozwijały się ze zwierzętami!
6. Przewijak ( i nie nie chodzi mi o Anię ;) )
Szczerze podziwiam wszystkie mamy, które twierdzą, że im przewijak na nic sie nie przydał. Dla mnie to must have nad musthevami! Do przewijania, do przebierania, ubierania, przy podawaniu lekarstw, a nawet jako zjeżdżalnia dla dziecka. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym go nie mieć. I nawet teraz jak już Isia odpieluchowana przewijak dalej na łóżeczku wisi. Mimo, że obdarty, mimo, że nóżki odpadają to dalej używam go do ubierania małej z rana, do przebierania w piżamę na wieczór. On po prostu musi być.
ufff, mam nadzieję, że ktoś dobrnie do końca ;)
Poczytałabym też jakie gadżety robią "mamę na szóstkę' z
Ani mamy Milenki ;)
Oli
Matki Browar
Mooonik :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przeczytalam jednym tchem. Termos nr 1 ze Starszakiem... nie wyobrazalam sobie wstawac w nocy I robic mu mleko , gdy syrena sie wlaczyla, ze caly dom drzal... zabawki Lamaze - obowiazkowo ... a psa zazdroszcze.. Muniek z Isia tworza zgrany udzial :)
OdpowiedzUsuńJejciu, co ja napisalam :) mial byc zgrany duet ;);) chyba juz pozno :)
Usuńhahaha :))))
UsuńTermos przy karmieniu mm to podstawa. Na razie ja kamie, ale już się zaopatrzyliśmy w nowy termos, ten który używaliśmy przy synu już nie trzymał tak ciepła.
OdpowiedzUsuńnasz całkiem dobrze trzyma ciepło od wieczora do południa spokojnie :)
UsuńOj tak, chociaż przewijaka już u nas n ma to też uważam że to bardzo potrzebny gadżet, U nas zadomowił się w łazience na pralce. Tu było centrum dowodzenia przed i po kąpaniu , zmyślny wynalazek. I kilka innych które też wykorzystam przy drugim brzdącu
OdpowiedzUsuńdokładnie, centrum dowodzenia ;)
UsuńHahahaha :) Przewijak musi być! :D
OdpowiedzUsuńA ja żałuję, że nie kupiłam zwykłej antylopy z Ikei... Może w sumie jeszcze nie jest za późno, bo stare krzesełko złożone za łożeczkiem leży...bo jakoś mi nie leżało :D
to może spróbuj sprzedać stare i kupić antylopkę ? ;)
UsuńAnia mama Milenki - czy to ja czy jest jeszcze jakaś inna? ;) ale fajny post - podsunęłaś mi pomysł na zjeżdzalnię z przewijaka i na zakup tych kubeczków z Ikei - dzięki :))
OdpowiedzUsuńTak, Aniu o Ciebie :) nie wiem czemu się nie podlinkowało :/
UsuńA zjeżdżalnię wymyśliła Isia sama w czasie kiedy ja w kuchni obiad szykowałam ;)
Moje dziecko również uwielbia szeleszczące zabawki :) Z tym termosem to jestem lekko zdziwiona - dobry patent :D
OdpowiedzUsuńtrzeba sobie radzić ;)
UsuńDzięki:) Właśnie usiłuję wybrać sześć najbardziej niezbędnych nam gadżetów:)
OdpowiedzUsuńA przewijaka nadal używamy:)
i pewnie jeszcze chwilę poużywacie ;))
UsuńOoo przewijak to podstawa. Nie wiem czy zwróciłaś uwagę ale zazwyczaj te mamy które twierdzą że im ni ejest do szczęścia potrzebny w którejś chwili zaczynają marudzić że dziecko im w trakcie przewijania ucieka. Nie jestem ekspertem ale wydaje mi się że to dlatego że wlaśnmie tego przewijaka zabrakło. Tak młode wie że teraz jest czas na zmiane pieluchy w końcu zmienia ją się tam odkąd pamięta
OdpowiedzUsuńA wiesz, że coś w tym jest. Faktycznie mam koleżanki, które w którymś momencie zaczęły mówić, że maluchy uciekają przy przewijaniu. A właśnie nie używały przewijaków.
UsuńU nas tak było - ja mówiłam 'chodź zmienić pieluszkę' i Isia wdrapywała się na przewijak sama.
Ja nigdy przewijaka nie mialam I wedlug mnie nie jest nad wyraz potrzebny, ale dla kazdego cos dobrego. Ja przewijalam wszedzie bez ograniczen, ze musze akurat tam ;)
UsuńJuż myślałam, że to ja zostałam wywołana do tablicy :D
OdpowiedzUsuńU nas świerszcz też od jakiegos czasu gra "pierwsze skrzypce" :) Przewijak służy ciągle i pewnie też pozyje "aż do zdarcia". Zobaczymy co też mojej Małej Mi przyjdzie do głowy jakby go tu wykorzystać.
Haha, Anulka faktycznie :D Jak masz ochotę, zapraszam ! :)
UsuńJak na łobuzicę przystało na pewno coś wykombinuje ;)
Bez termosu też nie wyruszamy w dłuższą drogę. Boski wynalazek. :-)
OdpowiedzUsuńno właśnie pies. Kurde, od 8 lat się zastanawiam. Ale chyba jednak sprawie dzieciom psa :)
OdpowiedzUsuń